piątek, 1 czerwca 2012

"Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię."*

I nadszedł ten dzień. 
Dźwięk budzika brutalnie wprowadził świadomość do mego umysłu. Oczy natychmiast nabrały ostrości a w głębi mnie wyrosło zdanie, które poczęło się rozchodzić po każdej komórce mego organizmu:
- To już dziś!
Leżałem w bez ruchu dobre pół godziny wpatrując się w sufit. Czułem jak to jedno zdanie, ten równoważnik zdania, rozprzestrzenia się w głębi mego ciała niczym echo w jaskini. Każda tkanka, każdy organ przez który zdążył przeniknąć napełniał się lękiem! Już dawno żaden niepokój nie gościł w mojej świadomości a co dopiero taki, który by paraliżował mnie od wewnątrz!
- To już dziś! Wyjeżdżam na kraniec świata.
Decyzja zamarzła! Tama lęku puściła, kolejne wzbierające we mnie uczucie przelało się przez mój organizm niczym wzburzona woda. Ekscytacja! Niespodziewany zastrzyk adrenaliny! Serce na chwilę zamarło, krew ustała, powieki się zamknęły... po czym wszystko odrodziło się do życia ze zdwojoną siłą. Chęć wyjazdu, wola zmienienia czegoś wyrwała z trwającego od miesięcy marazmu, wszystkie me zmysły, utwierdzając w przekonaniu, że:
- To już dziś! Dziś zaczyna się realizacja mojego marzenia!

30 maja 2012, dzień w którym zapakowałem wszystko na motor i pojechałem.  Stan licznika w motorze wynosił 52286km. Zobaczymy o ile się zmieni.
Wpierw do Krakowa. Tam pożegnanie z Kamilcią w Absyncie, no bo gdzie by indziej;) W nocy z piątku na sobotę, taki prezent na Dzień Dziecka, dojeżdżają do mnie Mama (zwana Kobietą), Kuzyn (zwany Mariuszem) i jego dziewczyna (która dopiero będzie pracowała na swój przydomek) i razem (oni w aucie ja na bestii ) wyruszamy na Lwów. Dwa dni zwiedzania i tłumaczenia okupantom, że " Po Lwów to my jeszcze wrócimy!";) Następnie wyjazd do Kamieńca Podolskiego, zamierzamy szczegółowo zbadać "bramę do Polski" oraz pobliskie zamki, ruiny i miejsca, które wciąż pamiętają historyczne wzloty jak i upadki naszego kraju! Od tego momentu zamierzamy jechać na wschód, wzdłuż południowej granicy Ukrainy: Odessa i Krym: Yevpatoriya, Sevastopol, Jałta. 
Na Krymie dolatuje do nas Siostra (zwana...) z Andreasem (zwanym Andi), zw wyniku czego od 9czerwca zwiedzać będziemy szczęśliwą siódemką;)
Do Charkowa planujemy przyjechać 12 czerwca, dzień wcześniej a niżeli jest mecz, by mieć czas na wypoczynek. Następnie widowisko Holandia - Niemcy po czym w czwartek z samego rana cała ekipa kieruje się w stronę Polski a ja samotnie przekraczam granicę Ukraińsko - Rosyjską. Jest to dzień, który rozpocznie mą samodzielną przygodę.

Ostatnie parę tygodni w Lubinie zleciało mi bardzo szybko. Chaos przygotowań, który starałem się ogarnąć, doprowadził mnie do tego, iż z nie każdym zdążyłem się pożegnać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jednakże wiedzcie, że tego typu pożegnania są bez celowe bo niestety ale ja zamierzam stamtąd wrócić, gdziekolwiek to "tam" się znajduje:D



*Johann Wolfgang Goethe

wtorek, 29 maja 2012

“Podróz jest po prostu stosunkowo zdrowym rodzajem narkotyku.”*

A bój to był okrutny! Dwa dni użerania się z kuframi, upychania rzeczy, narzędzi, części zapasowych i ... ( wiem, że mi tego nie odpuścisz Złośnico) konserw, za które muszę podziękować jednemu z moich sponsorów, Staropolskiej Hurtowni Przetworów Konserwowych "Łysy";)
Jednakże, jak widać na załączonym obrazku, jakoś się to udało. Na chwilę obecną jestem w stanie rozpakować bądź spakować motocykl w dwadzieścia minut co osobiście uważam za całkiem niezły wynik. W gwoli wyjaśnienia dodam tylko, że kufer z prawej strony jest cięższy od lewego dlatego dla wyrównania wagi dodałem przednią oponę. Ciężar mojego maleństwa znacznie wzrósł ale jest on rozłożony równomiernie w wyniku czego w żaden sposób nie wpływa to na stabilność. Wciąż prowadzi się płynnie a motocykl posłusznie wykonuje wszystkie me polecenia.
Rozpoczęcie podróży planuję na czwartek lub piątek, lecz jak zwykle niemcy musieli namieszać, to też czekam na wieści, które mają istotny wpływ na dzień mego wyjazdu.
Swoją drogą muszę się przyznać, że z każdym dniem upewniam się w przekonaniu, iż była to "mądra" decyzja. Z utęsknieniem oczekuję dnia, w którym siądę na motocykl i ruszę w nieznane...



* Andrzej Stasiuk