sobota, 12 maja 2012

A ja myślę, że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu nie mających predyspozycji...*

Zatem niewiele myśląc postanowiłem pokazać wam jeden z wiatrów w moje skrzydła. Te oto cztery podmuchy zostały mi dostarczone dzisiaj przez kuriera.
Pamiętam jak wahałem się nad pomysłem wyjazdu do Rosji, samemu nie wiedząc czy to w ogóle ma sens? Zastanawiając się co i komu tak na prawdę chcę przez to udowodnić? Nie do końca będąc pewnym decyzji jaką podjąłem, jak każdy "prawdziwy mężczyzna" potrzebowałem jakiegoś znaku, głosu chaosu, który w niewyjaśniony mi bliżej sposób zatwierdził by moją decyzję. Takim właśnie motywatorem ( co zdziwieni? Tak, po za demotywatortami istnieją jeszcze na tym świecie, rzeczy które motywują!) była wiadomość otrzymana na skrzynkę pocztową z dnia 29.04.2011, kiedy to zostałem poinformowany, iż mój wniosek o bilety na Euro 2012 został wylosowany. Pamiętam jak dziś radość jaka mnie ogarnęła! Nawet nie przeczytałem tej wiadomości do końca. Byłem przekonany, że wylosowali wszystkie wnioski jakie wysłałem! Niewiele myśląc napisałem o wszystkim do paru znajomych w tym Tudaja i Łonia. Czyli o tym, że mam bilety na wszystkie mecze Euro 2012 (bo w rzeczywistości na wszystkie mecze wysyłałem wnioski;)! Reakcja była błyskawiczna - każdy z nich był wstanie zrobić wiele byle bym im dał chociaż po jednym bilecie na mecz Polskiej reprezentacji! Te dwa małe zboczeńce naprawdę dużo obiecywały za te bilety;P Ochłonąwszy z emocji, wyśmiawszy ich propozycje, postanowiłem jeszcze raz dokładnie przeczytać wiadomość oraz zalogować się na portalu UEFA dla upewnienia się o swojej wygranej. Dopiero wtedy doczytałem, że zostałem szczęśliwym posiadaczem tylko 4 biletów, w dodatku na mecz, który ma się odbyć 13.06.2012 w Charkowie. Ze stoickim spokojem wysłałem chłopakom sprostowania do poprzednich sms-ów, w których to tłumacząc swoją  nieuwagę przygotowując grunt pod ich szyderstwa. Znamy się od lat, dlatego wiedzieli, że często zdarzają mi się takie dziwne "przygody" a ja wiedziałem jak na nie reagują. Nie musiałem czekać długo na odpowiedź Tudaja, która brzmiała mniej więcej tak: 
- Charków buahahaha powodzenia! Przecież to jest drugi koniec Ukrainy a my do tego pierwszego mamy w pizdu daleko! Po jaką cholerę w ogóle brałeś udział w losowaniu takich biletów? Ty to naprawdę masz najeb.. we łbie misiaczku!
Łoniu był trochę bardziej konkretny ( posiada tą cechę od momentu kiedy jest ze swoją nową miłością):
- Charków... Ani tam pojechać, ani wysłać rodzinę no ale przynajmniej będziesz mógł je sprzedać.
Sprzedać? Bez sensu! Ja chcę jechać na ten mecz (przypominam tylko, że nie miałem wtedy tak na dobrą sprawę biletów! Była to tylko informacja o tym, że wylosowano mnie na mecz, nie wiadomo jakich drużyn, który odbędzie się na niewybudowanym wtedy jeszcze stadionie ale w przeciągu dziesięciu dni muszę już za to zapłacić! Świat jest pełen absurdów!). Niestety zmuszony byłem przyznać im rację - taki wyjazd to poważna wycieczka, mimo iż Ukraina podobno jest tania to jednak wciąż Charków jest miastem w jej  północno-wschodniej części! Odpalam u wujaszka gUgle mapę Europy, sprawdzam dokładne położenie Charkowa i.... i to jest to! Rzeczywiście miasto jest położone daleko od granicy Polskiej ale bardzo blisko granicy Rosyjskiej! Jakże wielkim marnotrawstwem było by nie odwiedzić Mateczki Rosyji kiedy jest się już tak blisko! Bogowie Chaosu po raz kolejny zaakceptowali mój szalony plan, w jasny i klarowny sposób dając mi do zrozumienia, iż są ze mną! Nie należy jednak mylić pojęcia "jesteśmy z Tobą" z " wspieramy Cię"! O nie! Chaos nie wspiera, Chaos nie przeszkadza, Chaos bacznie obserwuje i wyczekuje... dalszych moich poczynań z nadzieją, że jeszcze nie jedną łzę szczęścia wycisną one z jego oczu;) 
Cóż, chyba nie mogę zawieść jego oczekiwań...;)



*A.Sapkowski

piątek, 11 maja 2012

Źródłem kreatywności jest przede wszystkim przyjemność z poznawania uporządkowanej złożoności Natury, która sama w sobie jest pięknem.*

W taki o to sposób zamierzam spędzić większość nocy podczas mojej wyprawy do Rosji. Przedstawiam to zdjęcie przede wszystkim Paniom, które w żaden sposób nie były w stanie wyobrazić sobie jak wygląda prześcieradło pod którym chcę spać i dlaczego nie jest to namiot? Zatem gwoli ścisłości - to "prześcieradło"nazywa się Tarp. Jest on wodoodporny a dzięki specjalnemu impregnatowi także ognioodporny. W wyniku czego można pod nim rozpalić ognisko. Tego wieczoru, jak można zauważyć na zdjęciu, rozbiłem Tarpa w 3/4 jego możliwości. Wynikało to z wiatru, który hulał w lesie, postanowiłem, że jeden róg będzie mnie chronił od wiatru - co się w stu procentach sprawdziło. To co wisi pod tarpem to nic innego jak brytyjska wojskowa moskitiera, która żadnego paskudztwa nie wpuszcza do środka, no po za mną oczywiście:P Wewnątrz moskitiery wyścielona jest gruba karimata a na niej śpiwór wojskowy - wersja letnia holenderskich oddziałów specjalnych. Wszystko to razem sprawia, że śpi się naprawdę przednio! W dodatku, nie straszny mi żaden chłód ani wiatr. Taki typ biwakowania daje dodatkową możliwość schronienia motoru przed deszczem, rozpalenia ogniska prawie, że przy samym śpiworze no i nie ogranicza mi pola widzenia. Także spokojnie, jeśli będzie mnie atakował jakiś niedźwiedź to jest szansa, że go zauważę i zdążę popełnić rytualne samobójstwo - nie dam rosyjskiemu niedwiediowi satysfakcji zjedzenia mnie żywcem;)


P.S.
Podziękowania dla Piotrka;)

*Ursula K.Le Guin