niedziela, 15 kwietnia 2012

Jeśli ktoś Ci zarzuca apatię i ignorancję, odpowiedz: „Może... Nie wiem... Gówno mnie to obchodzi.”*


Myślę, że pora wyjaśnić kilka rzeczy, zwłaszcza osobom, które uważają mnie za wzorowy przykład ignoranta wyruszającego w podróż, której „grand finale” będzie śmierć gdzieś daleko na zapomnianym przez bogów krańcu świata. Zatem w woli wyjaśnienia:
- Najprawdopodobniej macie rację.
Nie zamierzam z tym polemizować, gdyż uważam taką rozmowę za typowy przykład studenckiej dywagacji. Zmuszony jednak jestem podać kilka paradygmatów tejże teorii, o których może nie wszyscy jeszcze wiedzą. Zawierają się one w moim „ignoranckim triduum”:
   Pierwszym i chyba najważniejszym argumentem zwolenników mej ignorancji jest fakt, iż prawo jazdy kat.A zrobiłem w niecałe trzy tygodnie i posiadam je od października 2011r. Jak pewnie większość z was się już domyśliła, nigdy wcześniej nie odbyłem dłuższej podróży motocyklem. Fakt ten wielu osobom spędza sen z powiek sprawiając, że budzą się w nocy z ustami wykrzywionymi w krzyku:
- Ale, że jak?!? Odpowiedź jest wręcz banalna:
- Zwyczajnie. Wsiadam na motor i jadę do przodu. Wbrew wszelkim opiniom, „filozofia” wyprawy motocyklowej nie zmienia się wraz ze zdobytym doświadczeniem. Zarówno pierwsza jak i setna podróż przebiega tak samo – kierownicą do przodu. Zmienia się oczywiście kwestia przygotowania i technika prowadzenia ale cały proces poruszania się jest niezmienny.
   Jeżeli chodzi o moją wiedzę na temat funkcjonowania motocykla i sposobów przywracania tejże funkcjonalności w kryzysowych sytuacjach, to jest ona naprawdę znikoma, aczkolwiek stopniowo, małymi kroczkami poszerza się. W wyniku czego przed moją wyprawą zamierzam oddać motocykl na dokładny przegląd jednemu z lepszych mechaników motocyklowych w okolicy! Jego głównym zadaniem będzie zminimalizowanie ryzyka wystąpienia jakiejkolwiek usterki. Jednakże, jeśli po mimo to, przytrafi mi się na trasie coś niespodziewanego (a stanie się tak z pewnością nie raz) to jestem pełen wiary w rosyjskich mechaników, którzy jak wszystkim wiadomo, z puszki po konserwie, rury kanalizacyjnej i odrobiny butaprenu potrafią zbudować całkiem porządne czołgi:P Zatem Trampek nie będzie stanowił dla nich żadnego wyzwania;)
   To samo mógłbym powiedzieć o moim poziomie wiedzy na temat języka rosyjskiego. Jego stopień zaawansowania określam jako: Kali chcieć, Kali z Polska, Kali myśleć, że się dogadać. Oczywiście „Kali” wciąż się uczyć. Nie bądźmy jednak takimi zadufanymi europejczykami! Z tego co udało mi się dowiedzieć dzięki różnego rodzaju forom i blogom, wynika iż po „anglikańsku” także będę mógł się porozumieć z ludźmi w miastach a w wioskach odrobina alkoholu+dwie ręce=esperanto i do przodu. Także i tą kwestię mamy załatwioną
   Jedyne czego nie można mi zarzucić to brak teoretycznego przygotowania. Od miesięcy śledzę fora, blogi oraz inne dziwaczne strony internetowe, gdzie wygrzebuję różnego rodzaju relacje z podróży, opisy wyjazdów,charakterystyki regionów a także opinie zarówno turystów jak i miejscowych. Niektórymi interesującymi znaleziskami będę się z wami dzielił na tym blogu.
To by było chyba na tyle, więcej grzechów nie pamiętam i za żaden nie żałuję;)
Na koniec pozwolę sobie zacytować Rafała (twórca http://kamczatka2004.blogspot.com/ ), który podczas jednej z naszych rozmów stwierdził:
- Mateusz nie przejmuj się ludzkim gadaniem, bo zawsze się znajdzie osoba, która stwierdzi, że Twój pomysł jest głupi i bez szans na powodzeni! Pamiętaj, że do takiego wyjazdu niezbędne są Ci tylko trzy rzeczy: namiot, śpiwór i pieniądze na benzynę. W momencie kiedy uda Ci się je zebrać, wsiadaj na motor i jedź nie patrząc na innych.



*Winston Groom, Forrest Gump

4 komentarze:

  1. a my w tym czasie będziemy robić zakłady pieniężne jak daleko dojedziesz ;)
    liczę że dojedziesz do końca, a jak nie to pozostaniesz legendom jakiejś okolicy, że w deszczowe dni słychać warkot silnika i postać (duch w bandamie)na motocyklu błąka się po okolicach szukając właściwej drogi ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuba nie trać we mnie wiary a razem dorobimy się fortuny, tylko obstawiaj na mój sukces:D
      Ale co do ducha to więcej patosu godnego mego sarmackiego pochodzenia:
      - Na dalekich tajgach syberi krąży szalony motocyklista na swym nieprześcignionym mechanicznym rumaku. Pełen pasji, z zawadiackim błyskiem w oku nie spocznie, z sił nie opadnie, wiary nie utraci aż po dzień, w którym odnajdzie i posiądzie... Anne Chapman

      Usuń
  3. I to jest postawa, którą lubię i cenię :) kibicuje Twojej wyprawie, z pewnością będzie niesamowita!

    OdpowiedzUsuń