Myślę, że pora wyjaśnić kilka rzeczy, zwłaszcza
osobom, które uważają mnie za wzorowy przykład ignoranta wyruszającego w
podróż, której „grand finale” będzie śmierć gdzieś daleko na zapomnianym przez
bogów krańcu świata. Zatem w woli wyjaśnienia:
- Najprawdopodobniej macie rację.
Nie zamierzam z tym polemizować, gdyż uważam taką
rozmowę za typowy przykład studenckiej dywagacji. Zmuszony jednak jestem podać
kilka paradygmatów tejże teorii, o których może nie wszyscy jeszcze wiedzą.
Zawierają się one w moim „ignoranckim triduum”:
Pierwszym i chyba najważniejszym argumentem
zwolenników mej ignorancji jest fakt, iż prawo jazdy kat.A zrobiłem w niecałe
trzy tygodnie i posiadam je od października 2011r. Jak pewnie większość z was
się już domyśliła, nigdy wcześniej nie odbyłem dłuższej podróży motocyklem.
Fakt ten wielu osobom spędza sen z powiek sprawiając, że budzą się w nocy z
ustami wykrzywionymi w krzyku:
- Ale, że jak?!? Odpowiedź jest wręcz banalna:
- Zwyczajnie. Wsiadam na motor i jadę do przodu.
Wbrew wszelkim opiniom, „filozofia” wyprawy motocyklowej nie zmienia się wraz
ze zdobytym doświadczeniem. Zarówno pierwsza jak i setna podróż przebiega tak
samo – kierownicą do przodu. Zmienia się oczywiście kwestia przygotowania i
technika prowadzenia ale cały proces poruszania się jest niezmienny.
Jeżeli chodzi o moją wiedzę na temat
funkcjonowania motocykla i sposobów przywracania tejże funkcjonalności w
kryzysowych sytuacjach, to jest ona naprawdę znikoma, aczkolwiek stopniowo,
małymi kroczkami poszerza się. W wyniku czego przed moją wyprawą zamierzam
oddać motocykl na dokładny przegląd jednemu z lepszych mechaników motocyklowych
w okolicy! Jego głównym zadaniem będzie zminimalizowanie ryzyka wystąpienia
jakiejkolwiek usterki. Jednakże, jeśli po mimo to, przytrafi mi się na trasie
coś niespodziewanego (a stanie się tak z pewnością nie raz) to jestem pełen
wiary w rosyjskich mechaników, którzy jak wszystkim wiadomo, z puszki po
konserwie, rury kanalizacyjnej i odrobiny butaprenu potrafią zbudować całkiem
porządne czołgi:P Zatem Trampek nie będzie stanowił dla nich żadnego wyzwania;)
To samo mógłbym powiedzieć o moim poziomie wiedzy
na temat języka rosyjskiego. Jego stopień zaawansowania określam jako: Kali
chcieć, Kali z Polska, Kali myśleć, że się dogadać. Oczywiście „Kali” wciąż się
uczyć. Nie bądźmy jednak takimi zadufanymi europejczykami! Z tego co udało mi
się dowiedzieć dzięki różnego rodzaju forom i blogom, wynika iż po
„anglikańsku” także będę mógł się porozumieć z ludźmi w miastach a w wioskach
odrobina alkoholu+dwie ręce=esperanto i do przodu. Także i tą kwestię mamy
załatwioną
Jedyne czego nie można mi zarzucić
to brak teoretycznego przygotowania. Od miesięcy śledzę fora, blogi oraz inne
dziwaczne strony internetowe, gdzie wygrzebuję różnego rodzaju relacje z
podróży, opisy wyjazdów,charakterystyki regionów a także opinie zarówno
turystów jak i miejscowych. Niektórymi interesującymi znaleziskami będę się z
wami dzielił na tym blogu.
To by było chyba na tyle, więcej grzechów nie
pamiętam i za żaden nie żałuję;)
Na koniec pozwolę sobie zacytować Rafała (twórca http://kamczatka2004.blogspot.com/
), który podczas jednej z naszych rozmów stwierdził:
- Mateusz nie przejmuj się ludzkim gadaniem, bo
zawsze się znajdzie osoba, która stwierdzi, że Twój pomysł jest głupi i bez
szans na powodzeni! Pamiętaj, że do takiego wyjazdu niezbędne są Ci tylko trzy
rzeczy: namiot, śpiwór i pieniądze na benzynę. W momencie kiedy uda Ci się je
zebrać, wsiadaj na motor i jedź nie patrząc na innych.
*Winston Groom, Forrest Gump
a my w tym czasie będziemy robić zakłady pieniężne jak daleko dojedziesz ;)
OdpowiedzUsuńliczę że dojedziesz do końca, a jak nie to pozostaniesz legendom jakiejś okolicy, że w deszczowe dni słychać warkot silnika i postać (duch w bandamie)na motocyklu błąka się po okolicach szukając właściwej drogi ;]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKuba nie trać we mnie wiary a razem dorobimy się fortuny, tylko obstawiaj na mój sukces:D
UsuńAle co do ducha to więcej patosu godnego mego sarmackiego pochodzenia:
- Na dalekich tajgach syberi krąży szalony motocyklista na swym nieprześcignionym mechanicznym rumaku. Pełen pasji, z zawadiackim błyskiem w oku nie spocznie, z sił nie opadnie, wiary nie utraci aż po dzień, w którym odnajdzie i posiądzie... Anne Chapman
I to jest postawa, którą lubię i cenię :) kibicuje Twojej wyprawie, z pewnością będzie niesamowita!
OdpowiedzUsuń