- Taa.. Przecież wszyscy
wiedzą, że Gola to królestwo Kapusty! Możecie się śmiać, ale to właśnie ta mała
wioska zamieni się w dolnośląską metropolię! Ma dobrą lokalizację, połączenie
drogowe z resztą świata a i TGV wam teraz budują! No ok, zaczęli od rogatek na
obwodnicy golskiej, ale od czegoś trzeba zacząć!
- Rogal ma rację, Królestwo
Kapusty się rozrasta! Dziś Gola, jutro Lubin a za tydzień cały świat! Nikt was
nie powstrzyma!
- Śmiejcie się, śmiejcie ale
sami chcieli byście tutaj zamieszkać!
- Jaaaasne! - Sarkastycznie
wykrzywił się Przepiór. – Miły, pamiętam czasy liceum, kiedy przy organizowaniu
każdej popijawy w Lubinie narzekałeś na brak dojazdu. Jak to po dziewiętnastej
nie jeździ już żaden autobus a…
- Ale Przepiór to były czasy,
kiedy TGV było wyłącznie we Francji a do Goli jeździła tylko 9! Przecież teraz
w XXI w. ludzie latają rakietami na księżyc a Gola ma połączenie siecią metra,
TGV, oraz, jako jedyna w Polsce, szybki nadziemnym przewóz osobisty…
- Nadziemny przewóz osobisty,
masz na myśli powroty Miłego po dwóch piwach na rowerze do domu! Jaki był rekord? Pięć kilometrów w dziesięć godzin?
- Miły naprawdę wracałeś kiedyś
do Goli w dziesięć godzin? - Z niedowierzaniem zapytała Karolina.
- Ej no co wyście się tak tej Goli
uczepili? Przecież to nie jest najśmieszniejsza nazwa miejscowości jaką
słyszałam w życiu – powiedziała Kamila ratując zawstydzonego Miłego -
Niedaleko Krakowa znajduje się wioska Zagacie a koło Kielc leży Wzdół Rzędowy.
- Jaki wzwód? - Z zaciekawieniem
zapytał Przepiór.
- Sam jesteś wzwód perwersie!
- Roześmiał się Miły.
- Raz widziałeś po pijaku i na
całe życie zapamiętałeś - z dumą odpowiedział Przepiór.
- Że co? - Zdziwiła się Olka –
Miły jak to widziałeś?
- Oluś, on przecież żartuje.
- Tłumaczył się Miły.
- Teraz tak mówisz a po nocach
spać ci to nie daje.
- Wy jesteście nienormalni –
skwitowała Karolina wybuchając śmiechem.
- Swoją drogą, chcielibyście
mieszkać w Katarze? Jestem Katarem z kraju Katar – noo to brzmi dumnie. -
Odpowiedział roześmiany Przepiór.
- Ja tam bym chciał, jest to
jedno z najbogatszych państw świata a przynajmniej było najbogatszym państwem w
2010 roku.
- Miły nie mało ci, że jesteś Tełtonem
z rodu Tojtojów zamieszkujących lasy teutoborskie tuż przy golskich polach
kapusty to jeszcze chcesz całe swe plemię zarazić katarem?
- Wam Tojtojom nigdy nie można ufać!
- Parsknął śmiechem Przepiór.
- O co chodzi z tym tojtojem?
- Zapytał niepewnie Kuba.
- Nie, proszę, nie tłumaczcie
mu tego teraz – wtrąciła Kamila. – Kuba, słyszałyśmy to wiele razy i wciąż nie
rozumiemy także uratujemy cię przed tą pijacką opowieścią.
- No dobra. Czytałem kiedyś w
necie, że na Węgrzech jest miejscowość o nazwie Nagykutas a na Słowacji Fackov.
- W Walii natomiast, znajduje
się jakaś wiocha, której nazwa składa się z pięćdziesięciu ośmiu liter!
- Jak to? Pięćdziesiąt osiem
liter? Miły a pamiętasz tą nazwę?
- Jasne, że tak Przepiór:
Lanki tanki tokimoko przepiórowi kijek w oko. Chyba cię już do reszty.
- tokimoko przepiórowi kijek w
oko, dobre Miły, dobre. No ale nazwy nie muszą być wymyślne i nie wiadomo co oznaczać
wystarczy, że się dziwacznie kojarzą. Przypomnijcie sobie waszą pierwszą myśl,
gdy w liceum na lekcji geografii nauczyciel opowiadał wam o głębokim rowie
mariackim?
- Mariańskim Rogalu.
- Ty się już biednego Marianka
nie czepiaj i tak wiesz o co mi chodzi. Albo Kazachstan, znacie ten kawał o
Kazachstanie i prostytutce?
- Znamy mistrzy Oklahomy, mi tam zawsze podobała
się nazwa Kamczatka - wystrzelił Przepiór.
- Mi również! Swoją drogą, marzy
mi się, że kiedyś tam pojadę.
- Na Kamczatkę? A czy ty w
ogóle Rogal wiesz gdzie to jest?
- Nie, oświeć mnie proszę o
wielki Przepiórze!
- W centrum Rosji i co zaskoczony?
- No dobrze, że nie
powiedziałeś w centrum świata, chodź może było by to trafniejsze określenie.
- Kuba jako jedyny powstrzymał śmiech. – Chodzi ci zapewne o Krasnojarsk, a
Kamczatka to półwysep na dalekim wschodzie Rosji.
- Toż to jeszcze dalej! I ty Rogal chcesz tam jechać?
Niby jak?
- Jak to jak? Jedynym i
słusznym środkiem transportu – motorem!
Powyższa sytuacja
miała miejsce trzy lata temu w domu Miłego i z pewnością tylko nieliczni ją
pamiętają. Gwoli przypomnienia dodam, iż głównym powodem naszego spotkania było
oglądanie nagrania ze ślubu Hermanów, tak, tego nagrania.
Od tamtego czasu
postanowiłem sobie, że pojadę na Kamczatkę. Pomysł w żaden sposób nie był umiejscowiony
w czasie i miał się oczywiście sam kiedyś spełnić. Z pewnością macie tak z
większością swoich marzeń, które kiedyś, gdzieś, jakoś samoistnie się zrealizują.
Siłą napędową
realizacji mojego marzenia była monotonia a raczej wyrwanie się z jej objęć. Wpierw
muszę uprzedzić, że moim celem nie jest obrażenie kogokolwiek. Jednakże wierzę,
że każdy z nas musi znaleźć własny sposób na życie a mi po prostu nie
odpowiadały ramy w jakie chciano mnie wepchnąć. Baa, sam nawet dążyłem początkowo
do ich zamknięcia się nade mną! Jesteśmy pokoleniem, którego życie jest dosyć
schematyczne. Brak rewolucji oraz jaki taki dostatek nas otępiają. W wyniku czego w młodym wieku uczęszczamy na studia, gdzie jak nam się wydaje
doznajemy wszystkich przyjemności jakich życie może nam dostarczyć.
Jednocześnie już na studiach będąc zaczynamy pracować, bo za przyjemności
trzeba niestety płacić. W tym samym okresie poznajemy wybrankę/wybranka swojego
życia. Po zakończeniu studiów bierzemy ślub ( w katolickim kraju tego się od
nas oczekuje ), produkujemy dziecko, zaciągamy kredyt na mieszkanie i w ten oto
sposób stajemy się w pełni dorosłymi przedstawicielami ludzkiego gatunku. Postawa
taka pozwala nam jednocześnie odnaleźć się w obowiązujących nas normach:
– Przecież wszyscy tak robią.
Jest to „naturalna” kolej
rzeczy, która umożliwia nam wtopienie się w otoczenie i daje poczucie
przynależności do społeczeństwa. Tak samo jak rodzina, przyjaciele, sąsiedzi,
tak i my przez następne kilkadziesiąt lat będziemy musieli za wszelką cenę
trzymać się pracy by móc spłacić zadłużenie, wychować dzieci i żyć „ na
poziomie”. Powoduje to, iż większość z nas męczy się z sobą samym całe swoje
życie. Wykonujemy pracę, której nienawidzimy, mieszkamy w mieście, które nam
nie odpowiada i żyjemy życiem, które prowadzi nas do samozagłady. Codziennie
zmuszamy się by wstać i spełnić obowiązki, które sami na siebie narzuciliśmy.
Każdego dnia, zapętleni w nakazach, zakazach, kodeksach, dogmatach, przestrzegając tego, co wypada i jak ognia unikając tego, co nie wypada,
wypalamy się od środka. Zamieniamy swoje życie w schematycznie poukładaną
wegetację.
Tylko nieliczne osoby,
rozwinięte wewnętrznie, potrafią się zatrzymać, odciąć od myśli, które nami
manipulują, a które w większości zostały nam narzucone i zauważyć błędy w
schemacie. Taki rozwój wymaga dużej samokontroli oraz ciężkiej pracy nad sobą
samym. Nie uważam bym był odpowiednio rozwinięty wewnętrznie i nie wiem czy
kiedy kolwiek to nastąpi. Jednakże potrafię dostrzec rzeczy, które mi się nie
podobają, nie tylko jako zjawiska już istniejące ale jako zjawiska powstałe w
wyniku wykonania jakichś czynności. Otaczający nas świat widzę jako sumą akcji
i reakcji w nim zachodzących oraz naszego postępowania.
Nie twierdzę, że wyjazd na Kamczatkę
musi doprowadzić mnie do jakiegoś innego stanu świadomości ani, że pozwoli mi
zrzucić jarzmo nałożonych na siebie schematów. Moim zdaniem on sam w sobie jest
już zmianą, która będzie miała olbrzymi wpływ na mnie a także i na moje
otoczenie. Jest to mój ruch i z ciekawością czekam na reakcję świata.
gola kojarzy mi sie tylko z jednym... :-/
OdpowiedzUsuńSpojrzenie na schematy społeczne i życiową rutyne bardzo mi bliskie, podobnie jak cała wyprawa. Tylko u mnie taki expedition jeszcze nie w tym roku.
OdpowiedzUsuń